Recenzja filmu

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy (2015)
J.J. Abrams
Waldemar Modestowicz
Harrison Ford
Mark Hamill

Chewie, we're home

Nie, nie chce starać się być obiektywnym. Tak, jestem maniakiem filmowych Star Warsów - za małolata chodziłem na seanse obu trylogii, jak radosny szczeniaczek biegałem i szukałem Mocy, no i
Od dawna wychodzę z kina przeważnie rozczarowany, dzisiaj chciałem jedynie dostać porcję standardowej potrawy z gatunku "Kino Nowej Przygody". Tak, wiem że "Gwiezdne wojny" to tak naprawdę miła awanturnicza bajeczka, ale właśnie czegoś beztroskiego do skonsumowania mi brakowało. Czegoś, co znowu pozwoli mi się na chwilę oderwać myślami, zanurzyć się w innym świecie i przyjąć czarno-biały system wartości. 

Przyznaję, że J.J. Abrams świetnie poradził sobie z reaktywacją uniwersum Star Treka, ale dopuszczałem możliwość, że w tym wypadku może sobie nie poradzić i upichci nam coś na wzór topornego, acz solidnego wyrobu rzemieślniczego.  Trzymając się tej oklepanej konwencji kulinarnej - może i nie dostałem ponadczasowego trzygwiazdowego steka, ale coś na wzór domowej roboty burgera, na którego raz na jakiś czas, w przypływie łasuchowatości, możemy sobie pozwolić. "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" oszczędza nam Jar-Jarów, Ewoków, midichlorianów czy też soboru nadętych Jedi przypominającego outsourcingowe korporacje. Wszystko skupia się na tym, co powinno być najważniejsze - dostajemy świetnie napisane postacie (tak, włącznie ze znienawidzonym przez Internety czarnym szturmowcem), odpowiednią dozę humoru i akcji, miłe dla oka zdjęcia z przewagą estetyki nad efekciarstwem , a przy wszystkim czas szybko leci. Chcecie więcej? No tak, dobry burger nie istnieje bez bekonu - cały czas zachowana jest atmosfera starej trylogii. Poza masą smaczków i odniesień do poprzednich filmów znów możemy poczuć mistyczność Mocy. Pojawia się umiarkowanie, nie jest już zracjonalizowanym rzeźnickim narzędziem, a miłym wypełnieniem, ot taką starogrecką pneumą - czymś, co znowu pobudzi wyobraźnie i zachęci do awanturnictwa (które jak zawsze pozostanie w sferze marzeń). 

Sama linia fabularna też się dzielnie broni, bo choć scenarzyści trzymali się żelaznych gwiezdno-wojennych zasad, to nie bali się zerwać z wytworzonym przez książki uniwersum. Subtelnie narysowali nowe zasady rządzące tym światem, równocześnie otwierając furtki niedopowiedzeń nad którymi rzesze geeków będą deliberować. Miks tych składników wywołał zaskakującą reakcję - każdy ma taki zbiór filmów, które chciałby jeszcze raz zobaczyć po raz pierwszy. I tak dzisiaj przypomniałem sobie, że też kiedyś miałem 8 lat, a myślami krążyłem po odległej galaktyce. 

No ale musi się znaleźć łyżka dziegciu, kij ma dwa końce, a i cesarz czasem biega nagi. Utrzymanie klimatu "Nowej nadziei" i "Imperium..." oczywiście powoduje pojawienie się łezki w oku i mruknięcie pod nosem "Chewie, we're home", ale jest to równocześnie, poza muzyką (czuć, że John Williams chyba wyczerpał już studnie inspiracji), najsłabsze ogniwo filmu. Patrząc długofalowo, film ma kiepskie możliwości na to, aby obronić się jako autonomiczny twór. Fetyszyzacja i zbytnia zbieżności w szkielecie fabularnym z częściami IV i V powoduje, że "Przebudzenie..." staje się czymś na wzór trybutu dla starej trylogii, a nie "siódemeczką" z własnym lejtmotywem - elementy wyróżniające tę część pozostają w sferze drobnych elementów estetycznych. Jednak pomimo tej nijakości udało się stworzyć solidne fundamenty dla nowej trylogii, oby tylko scenarzyści pozwolili sobie w przyszłości na większe i odważniejsze eksperymenty. 
Kończąc w dwóch słowach - ludzie, zobaczcie ten film. Może i nie jest to arcydzieło, ale gwarantuję, że wyjdziecie z kina z uśmiechem i lżejszą głową. Film przygody-drogi, jakiego dawno w kinach nie było. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gwiezdne Wojny to fenomen kulturowy o niebagatelnym znaczeniu. Niektórzy chełpią się tym, że nigdy nie... czytaj więcej
Po dziesięciu latach od premiery "Zemsty Sithów" ponownie udajemy się do odległej galaktyki. Siódmy... czytaj więcej
Gwiezdne Wojny George'a Lucasa i założonego przez niego studia Lucasfilm to kamień milowy w rozwoju... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones