Recenzja filmu

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy (2015)
J.J. Abrams
Waldemar Modestowicz
Harrison Ford
Mark Hamill

Moc wróciła!

Można by rzec, że wszystko to już kiedyś widzieliśmy, a J.J. Abrams jedyne co robi, to z całym impetem uderza w sentymenty ludzi uwielbiających starą trylogię, ale nawet jeśli tak jest, to robi
W historii kina już nie raz zdarzało się, że różni reżyserzy podejmowali się zadania wskrzeszenia kultowych i uwielbianych produkcji. Niestety bardzo często takie zabiegi dawały fatalne efekty w postaci zwykłych gniotów, bez potencjału, które za nic w świecie nie mogłyby dorównać niebotycznym oczekiwaniom fanów. Jednak zdarzają się wyjątki od tej utartej hollywoodzkiej tradycji i na szczęście tym wyjątkiem są najnowsze ''Gwiezdne Wojny''.  J.J. Abrams ma już pewne doświadczenie we wznawianiu znanych serii czego świetnym dowodem jest nowa trylogia ''Star Trek''. Podchodząc do stworzenia kolejnej opowieści w tak hołubionym uniwersum jakim są ''Gwiezdne Wojny'' trzeba wykazać się nie mniejszą reżyserska finezją. Tak więc, jako miłośnik ''Star Wars'' postaram się jak najwnikliwiej ocenić, czy odtwórca ''Fani Star Treka na świecie (2004)Star Treka'' wyszedł z tej próby z obronną ręką.

Trzydzieści lat po upadku Dartha Vadera i zwycięstwie rebelii pojawia się następne zagrożenie - Nowy Porządek. Kolejna (wyraźnie inspirowana nazistami) potworna organizacja, która ma pod władzą miliony żołnierzy, potężne środki oraz plany zdobycia całej galaktyki, tłumiąc przy tym wszelkie próby buntu. Dowodząca siłami rebeliantów Księżniczka Leia wysyła swego najlepszego  pilota, Poe Damerona w misji odnalezienia mapy mającej doprowadzić do miejsca ukrycia zaginionego od pewnego czasu Luke'a Skywalkera. Rzecz jasna sprawy zaczynają biec zupełnie innym torem, gdy Poe zostaje schwytany przez czczącego Vadera, sługę Ciemnej Strony Mocy Kylo Rena i trafia na krążownik Nowego Porządku. Tam jednak spotyka zbuntowanego żołnierza Finna, który pomaga mu uciec na planetę, gdzie znajduje się BB-8, należący do Damerona i przetrzymujący informacje o położeniu Skywalkera. Tak więc, ponownie mamy diabolicznie złą organizację, z głównodowodzącym Snokem na czele (trochę szkoda, że praktycznie nic o nim nie wiemy) i stojący po drugiej stronie barykady krystalicznie dobry ruch oporu, który jest ostatnim bastionem wolności w tym okrutnym świecie. Można by rzec, że wszystko to już kiedyś widzieliśmy, a J.J. Abrams jedyne, co robi, to z całym impetem uderza w sentymenty ludzi uwielbiających starą trylogię, ale nawet jeśli tak jest, to robi to on w wielkim stylu, dodając przy tym wiele nowego. Nie można oczywiście zapomnieć o nowych bohaterach, bo przecież to właśnie Rey, Finn i Kylo Ren odegrali w tej części wielką rolę i bez wątpienia odegrają również w następnych. Każde z nich jest naprawdę ciekawie napisanymi postaciami, idealnie ''wgrywają'' się w to uniwersum i od początku dają do zrozumienia, że nie są jedynie antypatycznymi kukłami, mającymi za zadanie przepchnąć fabułę jak najszybciej do przodu. To wszystko nabiera nowego charakteru, kiedy Han Solo i Chewbacca znowu siadają za sterami Sokoła Millenium i razem z Rey oraz Finnem wpadają kolejno w coraz większe tarapaty. Starzy znajomi nadal budzą sympatie, lecz przez cały czas mamy nieodparte wrażenie, iż to wymienieni powyżej bohaterowie grają tu pierwsze skrzypce, bo to oni tworzą nowy rozdział tej opowieści. Ducha pierwotnej trylogii ''Star Wars" czuć tu bardzo mocno i z pewnością niejeden fan z łezką w oku będzie obserwował, z jaką swobodą starzy protagoniści wcielają się ponownie w swe role. Co prawda poprzedni powrót Harrisona Forda do znanej postaci, czyli Indiany Jonesa nie wypadł zbyt pomyślnie, ale w ''Przebudzeniu Mocy'' oglądamy tego samego lubianego, zawadiackiego, kosmicznego awanturnika. Warto wspomnieć o Carrie Fisher, której wielki powrót również wypadł bardzo dobrze. Ponadto ''Przebudzenie Mocy'' to po prostu znakomite, trzymające w napięciu kino. Wszystkiego jest tu tyle, ile być powinno: humor, akcja i wzruszenia są w całej historii idealnie wyważone i za każdym razem robią świetne wrażenie. Reżyser co i rusz gra na naszej nostalgii, ale jak tu nie wiercić się w podekscytowaniu, gdy przy muzyce Johna Williamsa Han Solo znowu ucieka przed kosmicznymi rozbójnikami, a rebelianci i armia Nowego Porządku toczą galaktyczną bitwę. Efekty specjalne, charakteryzacja i modele statków doskonale przypominają nam, że oglądamy ''Gwiezdne Wojny'' w najlepszym wydaniu. Chciałbym też wspomnieć o walce na miecze świetlne. To już nie jest bezsensowne skakanie po ścianach i robienie cyrkowych akrobacji, lecz pełen gracji pojedynek dwóch szermierzy, prze co naprawdę czuć tutaj Moc.

Koniec końców, wszystkie recenzenckie ochy i  achy, jakie powyżej zmieściłem pewnie i tak zostaną  zdementowane przez antyfanów filmu. Dla mnie ważne jest jednak to, iż dostałem takie ''Gwiezdne Wojny'' na jakie czekałem. J.J. Abrams stworzył znakomite preludium dla kolejnych części i mam nadzieję, że Rian JohnsonRay Johnsonw pełni rozwinie historie nowych bohaterów sagi, bo naprawdę żal byłoby nie wykorzystać takiego potencjału. Może i jetem niewolnikiem hollywoodzkiej machiny filmowej, ale na kolejną część będę czekał jak nigdy wcześniej.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gwiezdne Wojny to fenomen kulturowy o niebagatelnym znaczeniu. Niektórzy chełpią się tym, że nigdy nie... czytaj więcej
Po dziesięciu latach od premiery "Zemsty Sithów" ponownie udajemy się do odległej galaktyki. Siódmy... czytaj więcej
Gwiezdne Wojny George'a Lucasa i założonego przez niego studia Lucasfilm to kamień milowy w rozwoju... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones