Film bardzo dobry, oczywiście moim zdaniem :) Jednak, gdyby nie rewelacyjnie zagrana postać Dicky'ego Eklunda, aż taki dobry by się nie wydawał.
Kiedy patrzyłam na Christiana Bale'a, widziałam Dicky'ego Eklunda, byłego boksera, człowieka, który się stoczył. Bale potrafi idealnie wczuć się w rolę, przekazać emocją, żyć postacią, w którą się wciela.
Natomiast gdy patrzyłam na Wahlberga, to widziałam... Wahlberga, i tyle.
Czy tylko ja mam wrażenie, że figury woskowe mają więcej życia niż on?
No i oczywiście pokłony dla genialnej Melissy Leo, wcielającej się w postać matki :)
Trudno się z tym zgodzić.
To Bale miał "łatwiej", gra ekstrawertyka, wszystko na wierzchu, zawsze na pierwszym planie, nie daje nikomu dojść do słowa. Schowany za nim, grający introwertyka, a więc na drugim biegunie, Mark Whlberg wypada wprost kapitalnie. Gra nienachalnie, subtelnie, jest zupełnie wycofany, skromny, wrażliwy. Wspaniały.
https://www.youtube.com/watch?v=OELFAF76DEU
https://www.youtube.com/watch?v=s2pqELFTepw