Ten film były o wiele lepszy gdyby zrobili cokolwiek innego niż to co zrobili.
SPOILER poniżej
Fabuła to zwykłe powtórzenie fabuły z poprzednich odcinków. Ile można wałkować rozwalanie gwiazdy śmierci. Kolejna tym razem 10 razy większa ale za to 3 razy szybciej rozwalona. Postacie niewyraziste. W ogóle ten cały koleś z czerwonym scyzorykiem to jakaś ofiara losu. Podczas śmierci Hana Solo większość sali się śmiała z z tego typka niż opłakiwała Hana. Oprócz tego jak laska która nigdy miecza w ręku nie trzymała pokonuje gościa którego trenował sam Skywaker.
Poczekaj gdy w następnej części Najwyższy Porządek będzie próbował zbudować nową "planetę śmierci", wtedy po prostu wyjdę z kina i tak zakończy się moja przygoda ze Star Wars :D (oby nie)
nie strasz :P tej części to wybaczyłem jeszcze po mimo tej gwiazdy :P ale od kolejnej oczekuje powiewu świeżości, na szczęście Raian reżyser epizodu VIII jest znany ze świeżych pomysłów więc się nie martwię... kolejnej gwiazdy nie zniosę :P
Odwieczna zasada wszystkich sequelów (przynajmniej w kategorii blockbusterów) czyli wszystko to samo, tylko bardziej. Do tego pozbawić kultowy pierwowzór duszy wtłaczając banalne, obrzydliwe, patetyczne dialogi i mamy przepis na nową odsłonę SW.
Żałosna wypowiedź. Patetyczne dialogi ? Wymień chociaż jeden z nich. Typowy polaczek malkontent, nie potrafiący cieszyć się kinem.
Proszę Cię, naprawdę uważasz, że było się czym cieszyć?;-) Gdzie to Wielkie Kino kultowej serii? Ten film był tak oklepany i mierny, że aż kłuło to po oczach. Nie wiem jak można tego nie dostrzegać.
Malkontent? Albo posługujesz się tym słowem nie znając jego znaczenia, albo jesteś, wybacz, zwyczajnie głupi.
http://sjp.pl/malkontent
Niby w jaki sposób możesz określić moje podejście do życia po ocenie jednego filmu? o.0
Żałosna wypowiedź? Zaprzeczasz, że to filmidło jest tandetną kopią Nowej Nadziei? Musiałbym Cię wtedy posądzić (mówiąc eufemistycznie) o nieuważne oglądanie xD, lub ponownie o zaburzenia funkcji poznawczych:-)
No tak, jesteś malkontentem, a ta definicja to potwierdziła, nie potrafisz cieszyć się wspaniałym widowiskiem. Natomiast oceniasz na 9 jakieś śmieszne anime, co bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że masz problemy psychiczne. Pozdrawiam, życzę miłego wieczoru.
No i to jest właśnie standardowa "żałosna wypowiedź":-) Marny trolling, nie tylko zero argumentów, ale i zero retoryki, czym się dobry trolling odznacza. "Jakieś śmieszne anime" nie ma nic do tego najbardziej w historii przereklamowanego gniota. Wiem wiem, każdy, kto ma inny gust od Ciebie ma problemy psychiczne:-) Wszystko jasne panie "normalny" xD
Ty również nie posiadasz argumentów, powielasz tylko to co inni już powiedzieli, "force awakens to kopia nowej nadziei rzalllll 1/10". Wracaj lepiej do samozadawalania się przy chińskich bajkach.
Problemy ze wzrokiem? Czy z mózgiem? Wybacz częste insynuacje, ale dajesz po temu liczne powody:-) W każdym razie jak widzisz (albo i nie xD) oceniłem ten film na 4/10. 1/10 byłoby nieco na wyrost, ale takie słabe 4 myślę, że jak najbardziej na miejscu. Dlaczego tylko tyle (albo aż xD)? Oczywiście przede wszystkim za brak nowego scenariusza, tylko stary odgrzew w dodatku podany w mało finezyjny sposób. Co mam na myśli? Ano słabych aktorów (najlepiej wyszedł chyba Chewbacca - naturalny, tak jak go zapamiętałem xD) natomiast Ford i Fisher wypadli dość blado... Pardon me, dość siwo, jeśli wiesz co mam na myśli:-) O całej reszcie nawet nie warto wspominać. Poza tym znakomita muzyka serii została zdewastowana w tej części, jako wielki fan na pewno zwróciłeś uwagę:-) Na koniec szereg fabularnych niedorzeczności sytuacyjnych, znamionujących widza jako kompletnego kretyna, np. finałowa walka Rey z Ren'em - patrzę i oczom nie wierzę, serio? Ale, SERIO?! Można by mnożyć... Katastrofa tyleż bardziej spektakularna, że przy tym budżecie można było zrobić WSZYSTKO. Ale z osła nie zrobisz rumaka, choćbyś mu nie wiem jak ładne siodło kupił:-)
Oczywiście powieliłeś to co większość "walczących" z tym filmem ma do zaoferowania w swoich argumentach. Film podoba się wielu osobą, parę wyrzutków tego nie zmieni. Muzyka jest piękna, stare utwory, ale też nowe nadające klimatu. Star Wars wróciło, a ja bawiłem się w kinie jak dzieciak. Prequele były tak złe, że większość zwątpiła w markę, a teraz nastała "Nowa Nadzieja" dla tego uniwersum.
https://www.youtube.com/watch?v=lSwO-k-RqNA
https://www.youtube.com/watch?v=r7pgY_A-4B0
Częściowo się zgadzam. Osobiście film przypadł mi do gustu jednak na tle całej sagi... no tu już gorzej. Nie chcę kopiować swojego tekstu, bo jest zwyczajnie za długi, ani pisać na nowo, więc po prostu podlinkuje swoją wypowiedź na temat tej części - zainteresowani sobie sprawdzą:
http://meandryumyslu1194.blogspot.com/2016/01/gwiezdne-wojny-przebudzenie-mocy-3 -w-3.html
Świetny tekst, idealnie oddaje moje odczucia dotyczące VII epizod jak i problemu dotyczącego tego, dlaczego przeciwnicy Nowej Trylogii tak bardzo uwielbiają tę część.
Na ten film poszedłem z dwóch powodów, jestem fanem i po drugie pierwsze SW w 3D. W obu sytuacjach padaka padaczna, z sentymentu tak wysoko oceniłem.
Cholera, miałem podobne odczucia.
Poszedłem do kina przepełniony wiarą, że o to zobaczę film na miarę Nowej Nadziei i... się zawiodłem.
Montaż, gra aktorów - tu nie ma problemu.
Tylko, że znowu jest to samo co było, tylko jakoś gorzej. Duchowy spadkobierca Dartha Vadera, nie wydaje mi się być straszny ani na jednym ujęciu. Nie ma ani tego wzroku co Anakin, ani tego zachowania co Vader. Brakowało mi czegoś w tej postaci i to bardzo. Do tego znowu motyw z superbronią, Leia która jest już babcią. Brakło tak charyzmatycznych postaci jak Obi Wan czy Yoda, a zamiast tego dostajemy polityczną poprawność czyli czarnego w roli głównej. Czarnego, który choć przez 99% swojego życia (w myśl fabuły filmu) był szturmowcem, a potem z niemałą wprawą wymachuje mieczem i niemalże dorównuje umiejętnościami głównemu przeciwnikowi.
Mistyczny mistrz Kylo Rena, skojarzył mi się z tanią chińską produkcją i miejscowym półbogiem bardziej niż z mentorem. Brak mu dokładnie wszystkiego tego co miał Lord Sith.
"Poszedłem do kina przepełniony wiarą, że o to zobaczę film na miarę.Nowej Nadziei" przecież to była Nowa Nadzieje 2.0
Uważam, że dobrze iż Kylo nie jest Vaderem. Może być dzięki temu bardziej złożoną postacią. Bardziej emocjonalną.
przecież Kylo nie miał być Vaderem lol... po co wy idziecie na ten film z oczekiwaniami? ja szedłem bez oczekiwań dostałem więcej niż chciałem...
Finn wcale nie dorównywał Kylo w walce mieczem (miał jedynie szkolenie podstawowe), sam Kylo poskładał go w 30 sekund