Według mnie największym absurdem a o czym do tej pory o dziwo chyba nikt nie wspomniał, było zachowanie papieża, który morduje Nicky. Jeszcze w trakcie oglądania filmu przy tej scenie zacząłem się zastanawiać dlaczego? (wiadomo, że z jednej strony papież obawiał się, że dziewczyna zacznie zeznawać ale nie wziął pod uwagę większego zagrożenia). Przecież to była dziewczyna Josh'a. Pierwsze co przyszło mi do głowy, co mogło nastąpić po tym zdarzeniu, to utracona protekcja ze strony Josh'a strony przy przesłuchaniach i chęć zemsty. Josh pomimo tego, że w filmie został wykreowany na przymulonego nastolatka, miał jakieś uczucia i kochał Nicky. No i rzeczywiście, zemsta nastąpiła tylko nie w formie zeznań przeciwko papieżowi, główny bohater sam wymierzył sprawiedliwość.
Pomimo tego absurdu i paru innych wspomnianych już przez pozostałych wcześniej uważam, że jest w filmie jakaś otoczka i odrobinę magii, które nie pozwalają skreślić całkowicie tej pozycji a dać jej lepszą notę.
PS
Starajmy się dyskutować na forum nie obrażając biorących udziału w dyskusji. Już parę tematów w dyskusji o filmie z tych dobrze się zapowiadających i prognozujących dobrą, kreatywną polemikę zamieniło się w bełkot pełen wyzwisk nic nie mająch wspólnego z poruszanym na wstępie tematem.
przeciez papież gdy ją zabijał brał jakies narkotyki i nie był w stanie racjonalnie myslec więc bym sie tak nie dziwil ze to zrobił choc masz racje ze to bylo glupie :)
Przecież Papieżowi wydawało się, że Nicky poszła na policję, więc dlatego postanowił ją "ukarać".
akurat zamordowanie dziewczyny nie było absurdem - wystarczy spojrzeć na Papieża: to typowy psychopata z niezłą paranoją
hmmm, a ja zaryzykuję nieśmiało teorię, że on jej pragnął po prostu, może nie tyle jej samej co bardziej takiego normalnego życia z kobietą u boku, która cię po prostu kocha i tyle-pamiętacie jak na nich patrzył jak zasnęli na kanapie - a że on tego nie mógł mieć z wiadomych względów ( a może kiedyś tego posmakował i to stracił ), plus strach, że ona za dużo wie, plus jego bezwzględność no to stało się jak się stało. może ktoś uważa tak samo? czy to tylko moja naiwna babska percepcja, he he :) film bardzo dobry, ze świetnym zakończeniem, tragicznym dla bohatera, ale podnoszącym wartość filmu.
również myślę że akurat do tej części scenariusza nie mogę sie "przyczepić...
I sądzę ze wszyscy macie po cześci rację. Był niemoralnym przestepcą, troszkę mu się podobała i myślał że prędzej czy później gliny do niej dotrą... Plus zastraszy w ten sposób Josha i zyska nad nim kontrolę...W jego głowie to było logiczne wyjście.
dodatkowo Papież sądził zapewne w swym schizofrenicznym (miał znowu zacząć brać leki) mózgu, że eliminując dziewczynę zwiąże bardziej swego młodego siostrzeńca z rodzina - co mu wcześniej ciągle proponował .... - lecz pokręcony umysł, zapomniał o zatarciu śladów i usunięciu ciała - to by zapewne dało zamierzony rezultat...
Na alert o SPOJLERACH chyba już za późno:P
Oglądając film zastanawiałem się, czemu policja tak bardzo poszukuje "Papieża". Gość przecież wyglądał jak jakiś nieudacznik życiowy, flegmatyk, człowiek niezbyt mądry i inteligentny. Zabieg z zatrudnieniem akurat tego aktora, wyglądającego powiedzmy "dość niewinnie", był celowy i miał zaskoczyć widza. Obserwując jego postać podczas seansu doszedłem do wniosku, że ten facet musi mieć najwięcej przewinień na sumieniu jeśli idzie o porównanie ze swymi pobratymcami. Widoczne już było to podczas jego rozmowy w sklepie z Bazem tuż przed tym, jak ów zginął zastrzelony przez policję. Facet patrzył na swojego brata jak na debila. On po prostu nie wyobrażał sobie, że można żyć inaczej (mowa była o zarabianiu pieniędzy na giełdzie). Ponadto dokładnie to, co zauważyła koleżanka wyżej - sposób, w jaki patrzył na Nicky nie pozostawiał żadnych wątpliwości co prawdopodobnie wydarzy się w przyszłości. Przewidywałem jeszcze gwałt, ale scena, w której dusi dziewczynę głównego bohatera jakby otwierał właśnie sobie butelkę piwa (czyli jakby robił coś normalnego, oczywistego), zrobiła na mnie chyba jeszcze większe wrażenie. "Pope", za wyjątkiem swojej kochanej mamusi "Smerfetki", był najbardziej chorą, obrzydliwą i wynaturzoną postacią z całej swojej familii. To taki rozchwiany emocjonalnie psychopata, który w jednej chwili, gdy ma dobry nastrój, zaproponuje Ci pomoc, a w następnej, przy "zmianie wiatru", zamorduje Cię bez mrugnięcia powieką.
Jeśli idzie o film jako całokształt...cóż miałem wystawić ocenę 6/10, bo do pewnego momentu było to niezłe, ale nie rewelacyjne, kino. Natomiast po wydarzeniach po śmierci dziewczyny nerwy miałem napięte do samego końca. Trzymałem kciuki za głównego bohatera pomimo jego otępiałego (zdawać by się mogło) charakteru. I pomimo, iż domyśliłem się tego, co się stanie w końcówce (sam prawdopodobnie bym tak postąpił...), i tak doznałem szoku. Oprócz zakończenia z pewnością aktorstwo należy zaliczyć do zalet "Królestwa..", głównie za sprawą w/w "Papieża" (autentycznie gość obudził we mnie mordercze instynkty) i Jacki "Smerfetki" Weaver. Także niespieszne, nieco powolne tempo narracji zdaje się przeczyć tematyce filmu i stanowi jego spory plus. Ode mnie 7,5/10. Jednak z czystym sumieniem nie mogę postawić 8, pomimo oczywistych zalet "Królestwa zwierząt".
Obejrzyj Alpha Dog. Na faktach, a "absurd" tam występuje jeszcze większy...
I to jest właśnie _przy_bi_ja_jące_
przecież to był psychopata. nie musiał mieć specjalnych powodów. tyle że w tym wypadku, poza tym że był psychopatą, to miał powód w postaci ostrej schizy, przez którą wydawało mu się, że wszyscy w koło "coś wiedzą"