Matka dość niespodziewanie umiera. Pogrzeb. Syn kłamie jak najęty - ojcu, swojej żonie, wspólnikowi. Dlaczego? Tak naprawdę nie wiadomo. Ojciec wykonuje niezrozumiałe przez 99% filmu działania. Całość obrazu ratuje zaskakująco dobry stanowiący swoiste katharsis finał. Taki słodko - gorzki (jak dżem z pigwy) obraz dysfunkcyjnego związku między ojcem a synem. Mamy trochę absurdalnych, a niekiedy nawet zabawnych sytuacji. O relacjach rodzinnych i radzeniu sobie ze stratą.
Naprawdę nie wiadomo dlaczego syn kłamie? Bo mnie się wydaje to oczywiste. Długo nie udawało mu się mieć dziecka, i teraz kiedy żona jest w końcu w ciąży, to chce ją jakoś chronić, sam nie wie, co jej może zaszkodzić, a co nie. Tak się często zachowują debiutujący w tej roli przyszli ojcowie. A dla zdziwaczałego ojca też musiał zostać opiekunem i szarpie się między tą opieką nad żoną i nad ojcem.